Hola, come te llamas. Me llamo Hania. Taka była zaczepka chyba wszystkich przechodni w Hiszpanii.
O północy przyjechaliśmy odebrać nasz motorhome pod dom Pana Artura zwanego później Arturito. W akompaniamencie szwagra (tłumacza) podpisaliśmy papiery i camper był nasz na nastepne 16 dni. Pierwsza noc spędziliśmy pod domem Arturito. Postanowiliśmy zjechać pętle od Porto do Porto przez Hiszpańska Galicję i Asturię. Na uwadze mieliśmy kilkanaście surf spotów przedstawionych przez niemieckiego vlogera na jutubie. Przy zwrocie auta licznik pokazał nam ponad 1600km.
Wypakowana Bavaria trzeszczała na dziurawych drogach a przelotowa na autostradach była 90km/h, duża przednia szyba umilała nam widoki. Swell był słaby wiec praktycznie każdego dnia zmienialiśmy miejscówkę na inna goniąc za nim i uciekając przed deszczem. Przemieszczaliśmy się głównie rano na drzemki Basi robiąc godzinne trasy.
W Razo powitała nas piękna tęcza a później ostatki swellu z pięknym kolorem oceanu i z bardzo przyjemnym off shorem, który zdmuchiwał resztki fali na twarz.
Jedziemy do Nemini a raczej jak mówiła Hania jedziemy do Mini tej od Mikiego. Na jednym ze zdjęć widać charakterystyczny „kurnik” na kurzych noga z krzyżem, które były przy domach praktycznie w całej Galicji. Dalej zastanawiamy się co to jest?
W Pantin był zlot Niemców na klifie, którzy przyjechali na krótki urlop taki wiecie 4 tygodniowy, 2 miesięczny, na całe macierzyńskie. Nie rozumieli naszych 2 tygodni.
W Frejulfe była piękna plaża z czarnym piaskiem.
W Xago pomimo industrialnego otoczenia, kryła się piękna długa plaża otoczona wysokimi czerwonymi skałami. Podobnymi do tych które widzieliśmy w parku narodowym Zion. Lokalny surf zip wolał: Hola mis amigos Alemanes. Ja tego dnia miałem festiwal fal i chyba najlepszy dzień na desce w życiu.
Z widokiem na Picos de Europa. Na jeziorach covadonga trafiła nam się piękna pogoda. Na punkcie widokowym Mirrador del Fitu mieliśmy po jednej stronie ocean, a z drugiej strony widok na pasmo gór. Zmienna pogoda pokazała nam wieczorem tęcze a rankiem rozlane mleko z dźwiękiem krowich dzwoneczków. Dolina i ocean wyglądały pięknie szczególnie w nocy.
A to wszystko ustrzelone na portrze 400 i digitalu.
WN