Jest rok 2015
Ja młody adept firmy inżynieryjnej, pożyczam od mamy Punto II polift. Zajarany surfingiem na maksa zabieram swoją dziewczyny w trip nad ocean. W bagażniku w skrytce z narzędzia schowany mam diament. Chce nim obdarować moja ukochana, jak tylko znajdę odpowiednie miejsce.
Za sprawa fotografii Sebastien Zanella i projektu Desillusion, Biarritz i rejon kraju basków bardzo mnie inspirowały w tamtym czasie.
W trakcie poszukiwania deski w jednym z surfshopow, mówię ze jestem z Polski. Francuzik pyta „Do you know Bartek from Poland” … znam jednego ale nie wiem czy to ten. Finalnie swój pierwszy surfboard fiszke 6.0 kupuję w Anglet u Uncle Zaz.
W Zarautz w toalecie kradną mi ładujący się telefon i mój ulubiony niebieski szwajcarki scyzoryk znajdujący się w nerce.
Odkrywamy ze francuskie piekarnie i ich croissanty, quiche, tarty to śniadaniowe mistrzostwo świata.
Późnym popołudniem przyjeżdżamy pod górę La Rhune. W punkcie informacyjnym Pan parskając mówi ze wychodzimy za późno i robimy to na własne ryzyko, „You will probably die” dodaje. Francuziki po drodze mówią nam „bon courage”.
La Dune du Pilat. Z campingu u podnóży wchodzi się długą stromą drabiną na ponad 110m wydmę. Ocean piasek i las, piękny widok.
To tyle wspomnień sprzed 7 lat.
WN 2022